A ja byłem w piątek na debacie o ACTA, w której uczestniczyli przedstawiciele protestujących, ci najbardziej znani, pojawiający się w mediach ( m.in. Jarosław Lipszyc i z Panoptykon Katarzyna Szymielewicz), ze strony rządowej wiceminister Igor Ostrowski, do tego prawnicy i reprezentant Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jakie wyciągnąłem wnioski?
- wg protestujących tłumy na ulice wyległy żeby walczyć z "zabetonowaniem systemu" dotyczącego ochrony praw autorskich, właśności intelektualnej!
- wg protestujących z faktu, że nie sposób karać za łamania praw autorskich w internecie wynika, że nie wolno za to karać, a nalezy stworzyć prawo, które to zalegalizuje!
- wg protestujących postęp osiągniemy kiedy zaczniemy używac innych terminow na określanie tego, czego oni nie nazywają kradzieżą, a np. kopiowaniem plików
- wg protestujących skopiowanie płyty w z internetu na własny komputer jest czymś innym niż wyniesienie płyty ze sklepu bez zapłaty i korzystanie z niej we własnym cd!
Strona rządowa natomiast:
- kajała się za brak konsultacji społecznych,
- cieszyła z decyzji dotyczących ACTA, które właśnie zapadły na szczeblu międzynarodowym,
- obiecywała szerokie konsultacje społeczne w każdej dziedzinie (!!!)
- uspokajała przed kolejnymi, już wewnętrzymi regulacjami dotyczącymi rynku elektronicznego.
Prawnicy zaś, w większości pośród obecnych dowodzili, że:
- ACTA nie ma znaczenia bo nie wprowadza żadnych nowych regulacji ponad te już obecne w Polskim prawie,
- jest to umowa międzynarodowa tylko z nazwy handlowa, bo tyczy się kwestii przede wszystkim z innych obszarów,
- część poświęcona internetowi stanowi ledwie ok. 15% całej umowy i nie na tym powinnismy się koncentrować,
- oczywiście wspominali o absurdalnych argumentach przeciwnikow ACTA, których wyprowadzono na ulicę pod hasłami nie mającymi nic wspólnego z ACTA,
- podkreślali kwestie związane z ratyfikacją umowy.
Była też masa głosów z sali, generalnie dyskusja burzliwa, podczas której ktoś z przeciwników ACTA nie owijał w bawełnę i rzekł dlaczego ci wszyscy ludzie wyszli na ulice, także nie musiał mówić tego nikt, komu nie podoba się ta cała "afera"