Twierdza - Gildia Multi MMO

Na Horyzoncie Twierdzy => Warhammer Online Baza => Zdjecia/Filmy/Muzyka => Topic started by: yacah on March 02, 2009, 07:30:48 PM



Title: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 02, 2009, 07:30:48 PM
A to moje wariacje na temat Wara , mam nadzieję , że się spodobają . Miłej lektury :

Twierdza
Noc powoli odchodziła w zapomnienie , a nad zabudowaniami pojawiły się pierwsze promienie słońca . Pomimo wczesnej pory na placu treningowym było gwarno . Dźwięki inkantacji mieszały się tutaj ze szczękiem broni, tworząc swoisty , pełen uroku odgłos , charakterystyczny dla tego miejsca . Każdy mógł tu ćwiczyć , nieważne czy był zupełnie "zielonym" rekrutem , mistrzem w swej dziedzinie , czy sławnym Herosem , otoczonym glorią chwały . To była Twierdza , ten mały skrawek ziemi, gdzie wszystkie rasy i profesje tworzyły wspólnotę , gdzie nikt się nie wywyższał , nawet względem nowych wojowników . Tak , duch wspólnoty przesiąkał te mury , zdawało się , że nic ich nie może skruszyć . Liderem duchowym był Kerroth , czcigodny Czarodziej z zakonu Ognia , posiadający niezmierzoną wiedzę i estymę wśród swych pobratymców . Ludzi zjednywał bezkompromisowym podejściem i charyzmą . Wokół Niego zebrało się kilku wojowników chcących walczyć o dobro i sprawiedliwość , gotowych walczyć do upadłego , a nawet poświęcić życie w walce z siłami Chaosu . To oni zbudowali ten bastion , z czasem tworząc elitarną jednostkę pośród wolnych ludów , do której z czasem przyłączało się coraz więcej rycerzy Ładu . Dzień sprawdzianu dla wielu z nich miał nadejść już wkrótce , co wyczuwało się w powietrzu .
 - Witajcie wszyscy - przywitał zgromadzonych na placu ogólnym Kerroth - Witaj , o Hegemonie - odpowiedzieli z przekąsem zebrani . - Dziś będziemy ćwiczyć współgranie na polu bitwy - mówił dalej Przywódca -  Podzielę Was więc na grupy , dajmy na to 6-osobowe, aby łatwiej było dowodzić . Każdej z tych grup przydzielimy twardych wojowników , którzy przyjmą na siebie uderzenie , zręcznych łowców , gotowych razić wrogów z daleka oraz czcigodnych czarodziejów umiejących przywrócić siły bojowe , nadwątlone w trakcie walki - jego słowa wywołały lekką konsternację . Wojowników było wielu , ciężko więc było sobie to wyobrazić . Szczególnie , że do tej pory takie inicjatywy stwarzały całkowity chaos i popłoch wśród zgromadzonych . Jednak teraz miało się to zmienić . - Czcigodny Kapłanie Run , Thoernie , wystąp proszę . Przed szereg wyszedł niskiej postury , lecz ogromnej mocy Krasnolud , wspierając się swym lekko sfatygowanym w wielu bojach kosturem . Szmer przebiegł ponad głowami , bo choć wielu znało tę postać , niewielu wiedziało jaką ma władzę . Thoern wodził wzrokiem po zgromadzonych i już samo to zmusiło ich do karności . Nawet najbardziej krnąbrni i wielcy wojownicy woleli nie ryzykować rozdrażenienia tego maga . Chodziły słuchy , że tak szybko jak potrafi zabić swych wrogów , może również wskrzeszać ciała poległych sojuszników . Taka wiedza była przydatna i nikt nie chciał go mieć przeciwko sobie . - Drodzy Wojownicy - rozpoczął - dzisiaj przejdziemy do walki w większej grupie - dla ułatwienia nazwijmy ją grupą wojenną . Składać się ona będzie z 4 mniejszych grup i musi stanowić jedność , aby w wirze bitwy nie stracić rezonu . - Thoern miał posłuch i mimo , że niechętnie , to jednak wojownicy ustawili się w wyznaczone grupy . Pomimo , że z początku wychodziło to niezgrabnie , z każdą kolejną chwilą grupa nabierała wprawy , by pod koniec treningu działać całkiem zgranie . Kapłan pozwolił sobie na lekki uśmiech - Może będą z nich ludzie - pomyślał .
Tymczasem w innej części placu trwała zażarta dyskusja . To Tarell - Elficka Arcymag - rozprawiała z Wojennym Kapłanem Klinkerhoffenem o wyższości Jej taktyk na placu boju . Oboje byli doświadczonym wojownikami , więc tym bardziej rozmowa ta miała wysoką temperaturę . A chodziło o to , że swego czasu Tarell stwierdziła , że nauki Wielkich Elfickich Magów były o wiele wartościowsze i przydatne niż to , czego Klinkerhoffen mógł nauczyć się w Klasztorze Wojny . Spieraliby się tak może dłużej , ale Kerroth nie znosił kłótni i waśni pomiędzy swoimi podopiecznymi , więc przeciął to szybko . Wiedział , że oboje mają wielki wkład w utrzymanie wojowników przy życiu i powiedział im to . Każdemu z osobna ma się rozumieć . Jako , że oboje poczuli się stroną wygraną , uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się doskonalić swoje umiejętności .
Tak wyglądała codzienność w Twierdzy , jednak każdy z nich miał wolną wolę i mógł opuścić bezpieczne mury , aby udać się we własną podróż , z czego większość od czasu do czasu korzystała . Przygód jakie mogła czekać tychże śmiałków nie sposób zliczyć . Część zanim przystąpiła do tej Wspólnoty miała już na swoim koncie zabicie wielu potworów . Jedni lubowali się w przeszukiwaniu niedostępnych miejsc i zabijaniu mitycznych stworów , inni woleli szukać skarbów zgromadzonych przez rzesze umarłych , a jeszcze inni chieli zyskać chwałę poprzez niesienie śmierci sługom Chaosu . Ostatecznie jednak ich drogi splatały się i dalej szli już razem . Jak wielki wpływ na ich losy , chyba nie trzeba mówić , bo wielu zawdzięcza życie i zdrowie swoim towarzyszom .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 02, 2009, 07:43:39 PM
Bitwa o Praag
Okolice Praag zawsze były niebiezpiecznym miejscem . W najlepszym przypadku można tu było spotkać zabłąkane siły Chaosu lub nieumarłych , ale walki jakie się toczyły o miasto miały często charakter rzezi, a żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać .
Rekonesans , jaki Tarell miała wykonać z grupką wojowników okazał się być tragiczną pomyłką . Elfka wiedziała , że garstka zupełnie świeżych wojowników , jakich prowadziła przeciwko nieznanemu wrogowi nie ma pojęcia o walce i jakiekolwiek działania bojowe mogą się przeistoczyć z łatwości w masakrę . Jakże chciałaby się mylić chociaż raz . Pierwszy padł młody Rycerz Zakonu Słońca , uderzony z zaskoczenia przez ukrywającą się w mroku Elfią Czarownicę . Jej sztylet ciął mocno i głęboko , rycerz zdążył tylko cicho westchnąć , a jego ciało już leżało na ziemi . Pomimo szybkiej reakcji stojący blisko Mag tylko rozpoczął inkantację , a jego pierś rozdarł kolejny cios morderczyni . A to było dopiero początek . WOjownicy zebrali się wokół Tarell , czując , że jest Ona ich jedyną nadzieją na zobaczenie kolejnego dnia . Walka rozpoczęła się kiepsko , ale po chwili większość ochłonęła i zaczęłą odpierać ataki . Do Czarownicy dołaczyły kolejne oddziały Chaosu , w powietrzu zaczęły latać magiczne pociski , słychać było szczęk oręża i ostatnie okrzyki umierających . - Jeśli nie stanie się cud , to już po nas - pomyślała Elfka . I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki ciało herszta bandy - wielkiego Orka - stanęło w płomieniach . Jego wrzaski słyszane chyba były w całym imperium . Konający olbrzym wciąż się palił , gdy jego ciało dotknęło ziemi . - Może pomóc ? - z uśmiechem na ustach powiedział Trygona - Nawet nie wiesz jak się cieszę , że Cię widzę - odparła Tarell - pokażmy tym maruderom , gdzie ich miejsce - krzyknęła . Karta zaczęła się odwracać . Strategiczne punkty , które pozwalały kontrolować miasto w większośći opanowane były przez siły CHaosu , nie potrzebowali oni dużo , aby zając lokację . Jednak na ich nieszczęście Tarell nie należała do tych , którzy odpuszczają . Z pierwotnej zasadzki nie pozostał już prawie nikt przy życiu , jedyna ocalała osoba - znienawidzona przez wielu morderczyni Kombajnova - uciekła w popłochu nie chcąc podzielić losu swoich pobartymców . - Jeszcze się spotkamy - rzuciła za nią Elfka . Wojownicy widząc całkowitą porażkę przeciwnika wzięli się ostro do roboty i z łatwością pokonali przybywające posiłki . Walki przenosiły się coraz bliżej centrum miasta , owianego złą sławą Placu Męczenników , który zasłużył na swe miano będąc miejscem rzezi wielu wojowników obu stron . Opór zaczął wzrastać , po obu stronach wyczuwało się zmęczenie , jednak żadna z nich nie zamierzała odpuścić . W pewnym momencie , gdy szale zwycięstwa zaczęły się przechylać na stronę Ładu , serca rycerzy ogarnął strach , a nawet przerażenie . Na horyzoncie zauważono czarne proporce - znak rozpoznawczy Zabójców Krwi , których doświadczenie , krwiożerczość i bezlitosne traktowanie jeńców było znane we wszystkich krainach , w jakich się pojawiali . Mały oddział elitarnych zastępów tej jednostki potrafił z łatwością wykończyć wielu i to w taki sposób, że trudno było później rozpoznać czy to elf czy człowiek . Wycofanie się nie było opcją , przy chaosie panującym w takich przedsięwzięciach każdy stałby się łatwym celem . Śmierć albo zwycięstwo , nie było wyjścia . Wojownicy Ładu przyjęli postawy obronne , starając się chronić Medyków za swoimi szerokimi tarczami . Obronne runy Kransoludów miały pomóc w walce , każdy starał się przezwyciężyć wszechogarniający strach . Wtedy to , już po raz drugi los uśmiechnął się do bohaterów . Szarża najlepszych wojowników Twierdzy prowadzona przez rycerza Louisa - przybysza z dalekiej Frankonii - wyłoniła się z pobliskich ruin . Ich sztandar łopotał na wietrze ukazując przepięknego orła , znak rozpoznawczy . W serca obrońców wlała się otucha , kiedy Louis przywitał ich gromkim okrzykiem . - Do boju ! Za wolność! Odpowiedział mu ryk wielu gardeł , a chwilę później już cała grupa szarżowała na wroga . Miecze spięły się z ogromną siłą , metal tarł o metal , a każdy cios przynosił śmierć . Walka była wyrównana , tym bardziej , że obie grupy były odwiecznymi wrogami , z radościa mordującymi się nawzajem . Czasem przekształcało się to w polowania . Ale tu nie było miejsca na finezję . Rozkazy padały , kolejne osoby ginęły , nad całym placem boju unosił się kurz . Wciąż ciężko było stwierdzić kto wygrywa , z każdą chwilą więcej ciał zaścielało plac , idąc w dziesiątki . Wokół wybuchały magiczne pociski , strzały przecinały powietrze z ostrym świstem , a kotłowanina walczących była nie do opanowania . W tym momencie dały się słyszeć donośne odgłosy rogów - znak Chaosu do odwrotu . Bezładny i chaotyczny - przyniósł więcej ofiar , od ciosów w plecy zginęły kolejne orki , szamani i czarownicy . Tratowani przez swoich rzucili sie panicznie w kierunku obozowiska , gdzie fortyfikacje dawały im szansę obrony . Niewielu tam dotarło . Ład triumfował . Praag było zajęte , ostatnie sztandary Chaosu zerwane zostały z dachów , ich miejsce zajęły proporce obrońców . Chwała spłynęła na zwycięzców . Tarell oddychała głęboko , chyba nigdy nie ocaliła życia większej liczbie wojowników niż dziś . Wiedziała , że to nie koniec . Jednak humor Jej dopisywał , utarli nosa swym największym adwersarzom i w dodatku nie zanotowali strat w szeregach Twierdzy . TO był dobry dzień . Podobne odczucia miał Trygona , mimo , że krwawił z lewego ramienia . Powierzchowna rana nie była w stanie zmniejszyć Jego radości . Louis obmywał właśnie ostrze z krwi jakiegoś goblina . Popatrzył na pobojowisko i wiedział , że po to właśnie się urodził i jeśli będzie trzeba , tak właśnie umrze .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 02, 2009, 07:43:54 PM
Zdobywanie Warowni
Kerroth wiedział jak ważne zadanie przed nimi postawiono . Jako reprezentant Twierdzy brał udział w naradzie Przywódców. Jego misją była próba odwrócenia uwagi sił Chaosu poprzez zajęcie Warowni Garnizonu Czaszek - ostatniej linii obrony na drodze do Pustkowia Chaosu - krain , gdzie niepodzielnie rządziła śmierć . Główne siły miały w tym czasie zaatakować granice i starać przebić się jak najdalej na północ . Od osiągnięcia zamierzonego celu mogły zależeć losy Imperium . Niepowodzenie oznaczało ogromne straty w siłach Ładu , należało więc przedsięwziąć wszelkie środki ostrożności . Jako głównodowodzący wybrał swoich najlepszych wojowników , na których mógł liczyć i być pewnym , że nie zawahają się wykonać najbardziej ryzykownego rozkaz . Takich ludzi potrzebował , bo to zadanie nie miało być łatwe . Warownia już z daleka zdawała się mówić - Odejdź , tu znajdziesz tylko śmierć - . Nie zamierzał się jednak przejmować takimi rzeczami . Zwołał naradę w swoim namiocie  przy ogromnej mapie terenu zajmującej cały stół . Naszkicowany tam rysunek zamku ukazywał wszystkim jego słabe i mocne strony . Twierdza nieraz już zdobywałe takie obiekty , ale nigdy nie były one bronione przez fanatycznych wyznawców Chaosu . To miała być wyniszczająca batalia , wielu z nich mogło nie ujrzeć kolejnego dnia , ale ta misja musiała zostać wykonana . Po przydzieleniu dowódców do poszczególnych grup wszyscy udali sie na plac przed namiotem , aby otrzymać od Kapłana błogosławieństwo przed bitwa . Wielu poczuło moc wstępującą w ich ciała i dającą im siłę do walki .
Wszystkie zadania wykonywane były zgodnie z planem , bez pośpiechu , aby uniknąć błędów . Prawie w samo południe rozpoczęło się oblężenie Garnizonu Czaszek wystrzałem z armaty . Jakiś zabłąkany ork patrolujący mury Warowni spotkał swoje przeznaczenie . Kolejne kule posypały sie na obrońców, którzy również nie pozostawali dłużni . Inna grupa wytoczyła ciężki taran , który osłaniał ich od strzał wroga i magicznych pocisków ogromną kopułą . Jakże wielkie było zdziwienie obsługi tarana , gdy nagle z góry polał się gorący olej . Wojownicy w dzikim szale rzucili się do ucieczki , próbując zerwać z siebie płonące zbroje . Wielu z nich poległo , nielicznym udało się dotrzeć do medyków na czas . Kolejna fala ruszyła w strone tarana , widać było , że kolejne porcję wrzącego oleju nadwątliły konstrukcję , ale dało się go jeszcze użyć . Kerroth postanowił zadziałać . Nie mógł patrzeć , jak na Jego oczach giną ludzie . Skupił całą swą magiczną moc , a że był potężnym czarodziejem, po chwili w Jego ręce pojawiła się ogromna kula ognia . Jeden ruch warg wystarczył by wprawić ją w ruch . Kula pomknęła ze świstem w kierunku wroga . Pocisk po chwili osiągnął cel - rozbijając się o gar z olejem wybuchł pomarańczowym światłem . Olej zajął się ogniem natychmiast , by po chwili eksplodować w wielkim wybuchu . Obsługujący olej goblin został rozerwany na tysiąc kawałków , podobny los spotkał jego pobratymców stojących opodal . Z gardeł wojowników Twierdzy wydobył się ryk zwycięstwa . Obrońćy starali się przegrupowac . Na darmo . Kilkanaście uderzeń taranu i drewniana brama stała otworem . Resztki ocalałych skierowały się do wewnętrznej Warowni . Ład ruszył w ich kierunku , podbudowany sukcesami i pewny swego zwycięstwa . Scenariusz powtórzył się i już po chwili wbiegali po schodach wprost ku Lordowi Warowni znanemu ze swych morderczych upodoban władcy tej części praag . Kazdy chciał wbic swoj miecz w znienawidzonego wroga , jednak na drodze stali jeszcze jego poplecznicy wraz z niedobitkami sił CHaosu . Po krótkiej walce - nk praag lord - padł ugodzony toporem RUmcajssona , który został okrzyknięty bohaterem oblężenia . W nagrodę za zasługi otrzymał artefakt o wielkiej mocy - Napierśnik Unicestwiacza - starożytny i drogocenny skarb . Jego wielka moc spływała teraz na krasnoluda . Część ludzi goniła ostatnich żywych obrońców, aby definitywnie zakończyć władanie Chaosu w tej części Imperium . Ich krzyki jeszcze długo były słyszane w mieście , do którego powoli zaczęli wracać mieszkańcy . Mimo , że to co zobaczyli , nie było optymistyczne, ale jednak miasto było w końcu wolne od znienawidzonego wroga i można było spokojnie żyć . Misja Kerrotha została wypełniona , siły Ładu mogły przekroczyć granice Pustkowia Chaosu , zbliżając się tym samym do serca - stolicy wroga . Ostateczna batalia była coraz bliżej .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Xabbu on March 02, 2009, 10:08:07 PM
Swietnie ;D PO prostu super ;)   :o :D


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Tarell on March 03, 2009, 12:54:23 PM
Yacah, to jest niezłe  :) chyba zyskasz miano kronikarza wydarzeń w Twierdzy  ;)



Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 03, 2009, 01:01:48 PM
Krypty Sigmara
Do nielicznych rozrywek , jakie mieli wojownicy należało zdobywanie skarbów . O ile większość z nich była niemalże bezwartościowa dla ludzi ich pokroju , to niektóre były warte zachodu . A jeśli w dodatku pomagało się jakimś zaprzyjaźnionym Kapłanom , to dodatkowo motywowało awanturników do działania . Tak było i tym razem , 6 śmiałków spokojnie przemierzało ulice Altdorfu , stolicy całego Imperium , gdy nagle podbiegł do nich zdyszany posłannik od samego Arcylektora,  będącego jedną z najważniejszych postaci w tym rejonie . Nie dając się prosić podążyli za posłańcem do Świątyni Sigmara . Klinkerhoffen będący jednym z Wojennych Kapłanów oddał należytą cześć swemu Bogowi , bo mimo , że pochodził z Nowego Emskrank to jednak otrzymał nauki w najlepszych świątyniach Imperium i nie darowałby sobie takiej impertynencji , na jaką pozwolili sobie pozostali członkowie grupy , wchodząc w brudnych buciorach i zachowując się jak w tawernie w tym uświęconym przybytku . Przewodziła im Krasnoludzka "piękność" - Jagienka . Piękno Jej polegało na tym , że nie miała wąsów , jakimi natura obdarzyła wiele Jej pobratymczyń . Zachowanie to wzbudziło zainteresowanie Kapłanów oddających cześć chwale Sigmara . Jednak widać było na pierwszy rzut oka , że mają o wiele większe zmartwienie niż banda awanturników spod ciemnej gwiazdy . Szybkim krokiem grupa osiągnęła centralny punkt świątyni , przy którym Arcylektor rozmawiał z dowódcą straży Świątynnej i wydawał polecenia . Przybycie Herosów skwitował nieznacznym uśmiechem . Pośród nich był elf Xabbu , o imieniu którego krążyły różne domysły , Łowca czarownic Gukwa , lubiący zabijać nie tylko czarownice , Mieszko , rycerz Słońca , blisko spokrewniony z jednym z Wojennym Kapłanem  oraz Melman - Wojownik Białego Lwa , któremu towarzyszył tenże przepiękny kot . Już samo podsumowanie tej zbieraniny ludzi różnych profesji , różnych ras mogło być zabawne . Ale oni wiedzieli co robią , ich umiejętności doskonale się uzupełniały . Byli dobrzy w swoim fachu i nie dawali wrogom żadnych szans . Kapłan podszedł do nich dobrze odczytując , że ma zwrócić się do Jagienki . - Witajcie! Cieszę się , że mój posłannik tak szybko Was odnalazł - zaczął - Wieść o Waszym pojawieniu w stolicy wielce mnie ucieszyła . Jak już zapewne wiecie , jesteśmy w wielkiej potrzebie . Zostaliśmy poddani okrutnej próbie - ciągnął dalej - Nasi bracia  ,którzy zgłębiali tajemne księgi poddali się złej mocy i przeszli na stronę chaosu . A to wszystko pod naszym nosem . Od tego czasu żyjemy w ciągłym strachu o swoje życie . Jeśli chcielibyście pomóc , chętnie Was nagrodzimy i oddamy do Waszych usług naszą aptekę pełną magicznych mikstur . W dodatku słyszałem , że zdrajcy zgromadzili nieprzebrane skarby . Czy jesteście chętni sie podjąć tego wyzwania? - Kapłan zawiesił głos . - Taa - zgasiła go szybko Jagienka - Którędy do nich ? - zapytała . - Tttędy - Kapłan był zbity z tropu bezpośredniością krasnoludki . - Niech Sigmar będzie z Wami ! - No niech będzie - odrzekła Jagienka na odchodne . Klinkerhoffen rozpoczął modlitwę z prośbą o powodzenie , by po chwili spostrzec , jak jego grupa znika w pobilskiej krypcie . Rzucił się biegiem w ich kierunku , nie chcąc stracić szansy na chwałę .
Krypty były miejscem na pozór spokojnym . Wszechogaraniającą ciszę  przerywały sporadyczne krzyki ginących strażników . Ciemność rozświetlały umieszczone tu i ówdzie pochodnie. Po przekroczeniu bramy śmiałków przywitał całkiem spory oddział nieumarłych . Walka choć nie była równa , nie należała do łatwych . Na nieszczęście dla tych pomiotów Chaosu oddział był zaprawiony w bojach i szybko sobie poradził z wrogiem . Jagienka poczuła zew krwi - Szybciej - rozkazała . Grupa posłusznie wykonała rozkaz , nie chcąc rozzłościć dowódcy. Jagienka znana była z temperamentu , czasem lubiła ponarzekać , a cierpliwości nie miała za grosz . Jedyną przyjemnością w życiu było usuwanie z drogi kolejnych adwesarzy . Tak było i tym razem . Skarby , które miały czekać na końcu przygody dodatkowo wzmagały apetyt całej drużyny . Im dalej posuwali się śmiałkowie , tym więcej napotykali nieumarłych istot . Walka była coraz cięższa , komendy padały co chwilę , medycy nie mieli chwili wytchnienia , a Gukwie powoli zaczęły kończyć się naboje . Ich oczom ukazał się cały przekrój nieumarłych - od przywróconych do życia Kapłanów , poprzez ogromne Pająki Chaosu , po wielkie i niebezpieczne nietoperze potrafiące jednym uderzeniem skrzydła pozbawić nieostrożnego wojownika głowy . Wszystkie one spotkał ten sam los - ponowna śmierć . Klinkerhoffen odmawiał swe modlitwy , aby żadna z tych istot nie wróciła już do życia . Drużyna dotarła w końcu do wielkiej komnaty , w której dostępu do ołtarza broniła kolejna partia przeciwników . Kiedy ostatni z nich legł pod stopami , oczom ich ukazała się odwrócona tyłem postać . - Ej Ty - bez chwili zastanowienia rzuciła Jagienka . Reakcja była natychmiastowa . Postacią okazał się Nekromanta Saldicious dzierżący w swojej ręce potężnych rozmiarów kosę . Ruszył z impetem w kierunku drużyny . Pierwsze cięcie o centymetry minęło głowę Mieszka , refleks uratował mu już nieraz życie , tak było i tym razem . Walka była ciężka , postać odporna była na ciosy , zdawała się nieśmiertelna , ale po jakimś czasie jej siły zaczęły słabnąć . Kiedy już wydawało się , że walka zakończy się zwycięstwem herosów , Saldicious przyzwał do pomocy 2 pomocników . Cios spadł na Gukwę niczym piorun . Jego pierś przebiła kosa , robiąc sporą dziurę . Reszta drużyny odskoczyła walcząc jednocześnie z lordem . TO była dobra taktyka , ostateczny cios zadał Melman wbijając topór w łeb potwora . Przy akompaniamencie ryku i oślepiąjacym błysku lord odszedł z tego świata zabierając swe sługi . Xabbu natychmiast ruszył w kierunku poległego przyjaciela . Miał na taką okazję przygotowany zestaw czarów . Chwilkę później , po wielu modlitwach i inkantacjach GUkwa wstał o własnych siłach . - Dzięki - skinął w kierunku Xabbu - Jak ja nie lubię umierać - kontynuował - zawsze później wszystko mnie boli . Łowca powoli dochodził do siebie . W międzyczasie Jagienka zdążyła splądrować pomieszczenie zabierając co wartościowsze rzeczy . - I znowu nic dla mnie nie ma - rzucił Klinkerhoffen . I rzeczywiście - w porównaniu do towarzyszy był najskromniej odziany . W oczy rzucało się wyposażenie pozostałych , lśniące nawet w mrokach krypt . - Chciałbym być tak dobrze wyposażony jak Yacah - rzucił Klinkerhoffen pod nosem - On ma wszystko . Ehh . Towarzysze podróży pocieszali go , że jeszcze coś znajdzie dla siebie i żeby się nie zniechęcał dostał największy worek złota przy podziale . Kupi sobie za to na pewno jakiś ekwipunek .
Skierowali swe kroki w stronę wyjścia , gdy nagle przed ich oczami ukazała się brama . Jak za dotknięciem różdżki drzwi stanęły otworem zapraszając ich do środka. - Nie idźmy tam , to pułapka - rzucił Klinkerhoffen . I jak zwykle w takich sytuacjach Jego słowa powędrowały w próżnię , gdyż grupa już zwiedzała nową lokację idąc za przykładem Jagienki . - Ja się dam przez nich kiedyś zabić - pomyślał kapłan ruszając za nimi . Wnętrze przypominało to , co widzieli do tej pory , wrogowie też nie odbiegali od standardowego opisu umarlaka . Mądrzejsi o wiedzę zdobytą wcześniej szybko rozprawiali się z kolejnymi falami . Stanęli na rozdrożu - Którędy teraz ? - zapytał Melman . Mieli do wyboru 3 drogi , uzgodnili , że odwiedzą każdą z nich w poszukiwaniu swego zadania . Na pierwszy ogień poszła północ . Czekał na nich tam ogromny nieumarły Kapłan strzegący dostępu do swych panów . Walka z nim nie miała nic z wielkich pojedynków , już po chwili u ich stóp leżało ciało . Drugim przeciwnikiem była Siostra Eudocia z towarzyszącą jej watahą nietoperzy . Stworzenia te nie były niebezpieczne , ale wielce denerwujące . Los Siostry był przypieczętowany od początku . Nie miała najmniejszych szans w walce z Herosami . Dołączyła do grona byłych nieumarłych . Ostatnia ścieżka przyniosła miłą odmianę . Spotkali tam ludzi , a dokładniej Hieny Cmentarne grabiące krypty . Ich przywódczyni prowadziła tutaj bandę rzezimieszków i zabierała to co wartościowe , zdążyła uzbierać już pokaźną sumkę i wiele interesujących artefaktów . Kolejna walka zakończyła się przed czasem . Skruszona Łowczyni błagała o darowanie życia. W zamian miała oddać wszystko co do tej pory zgromadziła i zaprowadzić ich do celu podróży . Przystali na jej propozycje i podążyli za nią . Kolejna brama stanęła otworem , a skrzynia ze skarbami była pełna kosztowności . Podzielili łup sprawiedliwie i przekroczyli próg ostatniej krypty . Wszędzie czuć było zapach śmierci . Ci , którzy tu dotarli przed Herosami powoli zaczęli się rozkładać . Sługusy ciemności przywitali ich ciepło od razu rzucając sięw ich kierunku . Wydawali przy tym dziwne odgłosy . Jedni mówili "uhm" , inni wtórowali im z "oth" . Razem łączyło się to w dziwny jęk . Najzabawniejsze , że nie wszyscy słyszeli to samo . Kerroth opowiadał im o tych istotach , mówiąc o dziwnych dźwiękach . Teraz mogli zrozumieć o co jemu chodziło . Po pokonaniu kilku grup przeciwników dotarli do kresu swojej podróży . Na samym końcu pomieszczenia , na płaskich alkowach leżeli 2 zdrajcy , od których to wszystko się zaczęło . Dzierżyli w swych dłoniach Sztylety Ofiarne , z których biła wielka moc . Gdy śmiałkowie podeszli bliżej , postacie zaczęły powstawać . Po chwili wzrok ich spoczął na wojownikach , a oczy zapłonęły nienawiścią pomieszaną z szaleństwem . Jagienka mocniej ścisnęła uchwyt swej tarczy i ruszyła w kierunku jednego z nich . Mieszko natarł na drugą postać , a cała drużyna intuicyjnie podzieliła się na 2 grupy . Walka była ciężka , czuć było wielką moc bijącą od Kapłanów . To już nie były przelewki , Herosi wiedzieli , że w przypadku śmierci nikt już im nie pomoże , a pomoc dotrze za późno by wskrzesić ich ciała . Co gorsza , ich truchła mógły zostać wykorzystane przez złe duchy i mogli oni powrócić do świata jako sługusy Nieumarłych . To dodatkowo działało na ich motywację . Do Mieszka dołączył Melman . U jego boku pojawił się Lew , który do tej pory stał posłusznie przy wejściu do krypty , jednak usłyszał wezwanie pana i teraz razem z pozostałymi walczył z pomiotem Chaosu . Arcylekotrzy czując , że ich siła słabnie porozumiewawczo skinęli na siebie . W mgnieniu oka wykonali starożytny rytuał , a po zgromadzonych przebiegła fala chłodu . Stojąca najbliżej Jagienka poczuła , jak opuszczają Ją siły . Każda z kończyn nagle ważyła tonę . Nie mogła się ruszyć , nie mówiąc o machnięciu bojowym toporem . Wściekłość Jej rosła z każdą chwilą , czar powoli ustępował . Ręką najpierw zadrgała, aby później z impetem rąbnąć w głowę wroga . Ten zaskoczony postawą Krasnoludki nie był gotowy na cios i nie zdążył go sparować . Krew polała się na posadzkę . Drugi z przeciwników widząc ten obraz zdecydował się na ostateczny ruch . Skupił całą swoją moc i wysłał wiązkę światła w kierunku niczego nie spodziewającego się Klinkerhoffena . - Sigmarze broń .. - nie dokończył , kiedy śmiertelny pocisk dosięgnął go i zabił na miejscu . - No i znowu to samo - krzyknął Xabbu . Inkantacje i tym razem pomogły . Klinkerhoffen , mimo , że obolały po zabiegach Elfa stanął na własnych nogach . Czuł , że miejsce to zostało oczyszczone . Drużyna zabrała się do penetrowania pomieszczenia . W kącie leżała szata emanująca dziwną energią . Była to tunika - idealnie pasująca na Wojennego Kapłana . - Masz , zasłużyłeś - rzekła Jagienka wręczając ją Klinkerhoffenowi . Ten uśmiechnięty od ucha do ucha ruszył za swymi kompanami w kierunku wyjścia . Wiwatom i radości kapłanów nie było końca . Obiecana nagroda jeszcze bardziej poprawiła humory wesołej bandzie . Po przyjęciu dziękczynnym drużyna ruszyła w kierunku wyjścia . Wszyscy byli szczęsliwi , że przeżyli , a sława o ich czynach będzie rozchodzić się po całej krainie . Po krótkim pobycie w mieście ruszyli w kierunku Mistrza Machin Lotniczych . Stać ich było na tę drogą przyjemność i podróż do domu trwała bardzo krótko .
Już na miejscu wzbudzali zainteresowanie innych , pytaniom i wiwatom nie było końca . Klinkerhoffen wzbudzał największe zainteresowanie swą magiczną szatą . Jedynie Tarell stała z boku zniesmaczona . - Sroki , ehh - mruknęła pod nosem - zamiast bić Chaos , tylko im przygody w głowie . Minęli wszystkich i skierowali się do Hegemona . W jego domu usłyszeli jakieś dziwne odgłosy dochodzące z komnaty . - Kerroth czy wszystko w porządku ? - zapytał Mieszko . Zajrzeli do środka ,a tam Kerroth siłował się z jakimś magicznym talizmanem , próbując wcisnąć go w niewielki otwór w kosturze , nazywanym Laską . - Może pomóc? - zaśmiał się Mieszko . - Obejdzie się żartownisie - odparł -  Och. Wszedł . - odpowiedział zmęczony - A Ty Mieszko nie miałeś mi dostarczyć kolejnego? Inny talizman już prawie stracił moc , zostało mu może kilka godzin , a później zniknie - zakończył . Mieszko skinął głową wymachując jakimś magicznym przedmiotem - Mamy materiał , dzisiaj go przekuję - wyjaśnił . Drużyna opowiedziała Dowódcy o swoich przygodach przy kielichu wybornego krasnoludzkiego piwa . Śmiechom i radości nie było końca .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Iago on March 03, 2009, 01:46:35 PM
O mamuniu, uwiecznił - przynajmniej częściowo - nasze wyczyny w Kryptach...
Dobrze, że mnie pominął - nijak nie mógłbym się potem pokazać w przyzwoitym towarzystwie. Zakłądając, że się jakieś znajdzie w okolicy :>


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Xabbu on March 03, 2009, 02:15:43 PM
Poczekaj Tunnele opisze a z czasem nasze nte wipy w LV ;D

 Juz sie doczekac nie moge.


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 03, 2009, 03:18:19 PM
Cieśnina węża
Sytuacja Ładu była dobra . Ofensywa przebiegała zgodnie z planem , jednak dowódcy dalecy byli od optymizmu . Wiedzieli , że każda porażka może kosztować drogo i zagrozić bezpieczeństwu królestwa . Potrzebne były posiłki , a walki o Praag nadwyrężyły siły Imperium . Jedyną nadzieją byli sojusznicy - Elfy i Krasnoludy . Ktoś musiał wybrać się z misją i poprosić o pomoc , inaczej mogła wydarzyć się tragedia . Na tajnym spotkaniu obecni byli wszyscy dowódcy co większych Gildii . Był tam też Kerroth i to on został wyznaczony do wypełnienia tego zadania . Wracając z narady rozmyślał cały czas jak to zrobić . Pewne było , że sam nie może opuścić posterunku , musiał więc wysłać jednego ze swoich najlepszych wojowników . Krasnoludy odpadały , bo ich skorość do bitki i kłótni mogła przynieść więcej szkody niźli pożytku . Więc Elfy . Tylko kogo wybrać - myślał . Wybór był pomiędzy Xabbu a Tarell . Oboje byli Arcymagami , szlachetnie urodzonymi , więc ich siła przekonywania byłaby z pewnością większa niż któregokolwiek z wojowników . Xabbu był jednak w gorącej wodzie kąpany , mogło to negatywnie odbić się na efekcie końcowym . - Więc to będzie Tarell - powiedział do siebie Kerroth .
Znalazł ją jak zwykle doskonalącą swoje umiejętności w walce i leczeniu . Każdy dzień zbliżał ją do perfekcji . Była znana nie tylko wojownikom Ładu , ale chyba przede wszystkim Chaosu . Niezliczeni mordercy polowali na Nią podczas każdej bitwy . Wiedzieli ile znaczy dla każdego oddziału , z jakim ruszała do boju . Uratowała niezliczonych rycerzy od śmierci . - Tak , Ona będzie idealna - pomyślał Czarodziej . Rozmowa była szybka , Tarell nie zwykła odmawiać swojemu przełożonemu , a poza tym cieszyła Ją okazja wyrwania się z tych murów . Jakkolwiek by ich nie lubiła , żywa akcja była tym , co uwielbiała . Miała przebyć morze i dostać się do Krainy Smoków , gdzie mieścił się sztab główny Elfów . To była kluczowa lokacja , a broniące jej siły były elitą elit wśród elfickich wojowników .
Tarell zamustrowała na statek w Norsce , zimnej i nieprzyjaznej krainie . Morze było spokojne , pogoda dobra , więc Arcymag Twierdzy nie czuła się źle . Dni mijały powoli , a Ona coraz bardziej zbliżała się do celu . Wraz z Nią podróżował Moebiuus , Krasnolud , który znany był ze swego opryskliwego usposobienia . Jednak dla Niej zmieniał się w całkiem miłego gościa . Został przydzielony jako osobisty ochroniarz , co wywołało uśmiech na ustach Tarell . Jej nie była potrzebna ochrona , do tej pory dawała radę ochronić siebie samą z dobrym efektem . Jednak znajomy kompan był miłą odmianą od żołnierzy Imperium , z którymi nie miała nawet o czym rozmawiać . 6go dnia podróży, gdy zbiżali się już do portu musieli minąć jedno z niebezpieczniejszych miejsc na morzu - Cieśninę Węży . Cieszyło się ono złą sławą wśród marynarzy , gdyż zabrało życie wielu z nich . Jednak ze względu na szybkość była nieocenioną pomocą - skracała podróż o połowę . Dlatego płynęli wprost między niebezpieczne skały . I kiedy po kilku godzinach żeglugi statek niemal opuścił rejon , stała się rzecz najmniej spodziewana . W zatoczce czekała na nich łódź bojowa Chaosu . Przywitała ich salwą ognia . Kilku marynarzy zostało wyrzuconych w powietrze , część raniła odłamki , tak czy inaczej Tarell miała mnóstwo roboty . Żołnierze Ładu odpowiedzieli ogniem . Wymiana pocisków trwała jakiś czas , obie strony odnosiły obrażenia i straty w ludziach . Statek nabierał powoli przechyłu , już wiadomo było , że nie obędzie się bez napraw . Szczęście w nieszczęściu - wrogi statek również nie wyglądał zbyt dobrze . Kapitan wykonał nagły manewr w kierunku lądu , by po chwili znaleźć się na plaży . Mocne uderzenie zwaliło ludzi z nóg , ale natychmiast podnieśli się z powrotem. Dowódca jednostki Chaosu wpadł na ten sam pomysł i mroczni wojownicy już gramolili się na plażę . Wyspa , na której przyszło im wylądować była mała , lekko górzysta , jak to w tym rejonie Krainy Elfów . W oddali majaczył lasek . Kapitan szybko podjął decyzję - należy wyruszyć w jego kierunku i załadować tyle drewna , ile się uda w opuszczany właśnie wóz . Potrzebni też byli ochotnicy , którzy mieli wybrać się w tę niebezpieczną wyprawę . Większość sił miała bronić statku przed ewentualnym atakiem . Tarell nawet chwilę nie czekała , już zaczęła organizować drużynę i rozdzielać zadania . Była w swoim żywiole . Moebiuus też cieszył się na możliwość obcięcia kilka głów swoim toporem , bo nudził się niezmiernie . Ruszyli niedługo później , mając za sobą wóz . szli powoli , piasek zgrzytał pod kołami , ale nigdzie nie widzieli wroga . Niepokój wkradał się w ich serca , ale nie było tam miejsca na strach czy wahanie . Nagle zza wydmy wypadł na nich ogromny Wybraniec Chaosu . Cięcie było celne i powaliło jednego z marynarzy . Nie zdążył nawet krzyknąć , nim jego głowa nie pofrunęłą w powietrze . Po chwili do napastnika dołączyła reszta krzycząć groźnie i wzbudzając lekką panikę wśród mniej doświadczonych wojowników . Krasnolud i Elfka tylko mocniej zacisnęli dłonie na swych orężach . Moebiuus wyprowadził cios w kierunku nadbiegającego Marudera , celując w jego zmutowaną rękę , niestety bez powodzenia . Reszta również włączyła się do walki , wymieniając ciosy i bijąc mocno , prawie bez opamiętania . Walka trwała długo , pomimo ciężkich warunków . Siły były wyrównane , powoli jednak zaznaczała się przewaga Ładu . Umiejętności bojowe obojga Twierdzowiczów przechylały szalę na ich korzyść . Tarell zajęta utrzymywaniem żołnierzy przy życiu nawet nie zauważyła małego goblina napinającego łuk . Celował prosto w Jej serce . Mierzył długo , a kiedy ostatecznie puścił cięciwę , strzała pomknęła do celu z ogromną prędkością . Elfka zobaczyła ją za późno , nic nie mogła zrobić , przygotowała się już na śmiertelne trafienie , gdy znikąd wyłoniła się szeroka tarcza . Strzała wbiła się w nią głęboko , nie czyniąc jednak krzywdy Acrymag , ani niosącemu tarczę Moebiuusowi . - Dzięki - powiedziała krótko .- Nie ma problemu - odrzekł krasnolud . Po chwili otrząsneła się z szoku i ze zdwojoną mocą pomagała swoim . Po krótkim czasie Chaos zdecydował się do odwrotu . Stracili wielu ludzi , woleli się przegrupować . Siły Ładu triumfowały , ale radość nie trwała długo . Doświadczenie podpowiadało Tarell , że Chaos wróci w większej grupie . Musieli się spieszyć , więc zabrali się ostro do roboty . Praca szła dobrze i juz po chwili zebrali wystarczającą ilość drewna , by naprawić statek . Droga powrotna była nerwowa , ale nie byli nękani przez Chaos . Wszystko wydawało się zbyt proste . I jak można się było spodziewać - siły wroga runęły na nich znienacka . Atak był agresywny  , ale obrońcy byli na to gotowi . Tarell przekazała dyspozycje już wcześniej i teraz należało je tylko wykonać . I jakby natchnieni duchem walki wojownicy stanęli murem i skierowali swą broń w kierunku nadciągających Chaosnikow . Fala została zatrzymana , w tym samym momencie łucznicy wypuścili swe strzały , które osiągając cel odebrały chęć do walki . Na koniec kule ognia posmakowały ciał chaosu . Walka została szybko zakończona . Tarell uśmiechała się do siebie - W końcu coś zrobili jak trzeba - powiedziała . Wóz nie napotkał już przeszkód w drodze na statek . Mogli dokonać koniecznych napraw i odbili wraz z falami odpływu . Siła zła próbowały jeszcze zaatakować , ale obrońcy rozprawili się z nimi za pomocą dział . Niedobitki wracały na swój statek, jednak mieli oni pozostać na wyspie na dłuższą chwilę  .
Podróż przebiegła dalej już bez przeszkód . Tarell została przyjęta z honorami należnymi Jej rodowi . Narada trwała krótko , obyło się bez zbędnych tyrad . Posiłki miały dotrzeć już wkrótce , a Elfy zamierzały wywiązać się z sojuszu i wysłać wojowników . Statek czekał na Elfkę w przystani , gotów znów zmierzyć się z morzem . - Może i teraz ktoś nas napadnie - zachichotała Tarell . Miała świetny humor . Nic nie mogło go zepsuć .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: thoern on March 03, 2009, 04:20:02 PM
Ups, trzeba bedzie zaczac uwazac co sie mowi  ;D
Super opowiadania.

ps.
phi?  ;)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Tarell on March 03, 2009, 04:30:32 PM
Jakaz bohaterska ta Arcymag  ;D i taka...niesmiertelna  ;D hyhy...aż dziw bierze że wczoraj pozwoliła sobie wlepić na dobranoc śmiertelny pocałunek Igły  ;)

Czekamy na ciąg dalszy  :)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Klinkerhofen on March 04, 2009, 07:38:41 AM
Jasny gwint. Trzeba nawet uważać na to co się gdzieś z boku robi, bo zaraz paszkwil się ukaże ;)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Leegun on March 04, 2009, 10:26:29 AM
kiedyś grałem w Baldurs Gate i z grą była książka. pamiętam że po pierwszej stronie można było się spodziewać że lektura będzie ciekawa i tak jest z Twoimi opowiadaniami. po prostu bomba czekam na kolejne. może w przyszłości się ukaże jakiś ebook Warhammer-Przełęcz Białej Twierdzy ? :P


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Kerroth on March 04, 2009, 12:29:39 PM
Już ci mówiłem in-game. Jest świetne :). Można by to kiedyś zebrać razem i może umieścić gdzieś jako całość promująco-informującą na temat Twierdzy :)?


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Jokero on March 07, 2009, 04:53:43 PM
Szacuneczek ;D talent nie przecietny, czyta sie rownie fajnie co opowiadania Sapkowskiego. Dawno juz nie bylem tak zaczytany. Mam nadzieje, ze bedzie tego wiecej  ;D


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 07, 2009, 06:48:50 PM
:) dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie :) ... nie spodziewałem się tego , tym bardziej mi miło .. Oczywiście , że będzie więcej , już dzisiaj wieczorem , po LV (jeśli mi się uda) wrzucę 2 kolejne odcinki i zabieram się za następne . Co do zebrania jako opowiadanie , to jeśli uważasz , że się nada to ja się zgadzam :) . Pozdrawiam wszystkich i miłej lektury :)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 15, 2009, 12:33:38 AM
Schody Bastionu cz.1

Pustkowia Chaosu powoli opanowywane zostały przez Siły Ładu . Wielka ofensywa przeprowadzona z pomocą Elfów i kilku regimentów krasnoludzkich przyniosła zamierzony efekt . Chaos był w odwrocie , a stolica i siedlisko wszelkiego zła wraz z Tchar'zanekiem była coraz bliżej . Jednak kraina ta miała wiele tajemnic i niebezpieczeństw , o których wiedziało niewielu . Każde z nich mogło nadwątlić siły Imperium , a teraz byłoby to tragiczne w skutkach . Jednym z nich były na pewno owiane złą sławą Schody Bastionu - wielka Warownia sił zła . Mówiono , że nikt tam nie był bezpieczny - ani Chaos , ani Ład . Na pewno mogli przyjść z pomocą jedynie złym siłom . Oddział tam wysłany miał ich powstrzymać . Jednostka do zadań specjalnych miała za cel Kaarna Unicestwiacza , wielkiego starożytnego , który miał pod swoją komendą nieprzebrane siły . Jakakolwiek próba negocjacji kończyła się zawsze tak samo - wysłańcy obdzierani byli żywcem ze skóry , po czym gotowano ich w oleju , a na koniec ich czaszki zasilały kolekcję Lorda . Jedynym argumentem była siła . Nie było wyjścia . Jednak był mały kruczek - oddział musiał być na tyle mały , by nie zwrócić uwagi głównych sił wroga i dokonać zabójstwa . Nie było mowy o walnej bitwie . W szeregach Twierdzy było wielu chętnych , ale poziom umiejętności większości był zbyt niski . Zabieranie niedoświadczonych wojowników musiałoby skończyć się ich masakrą , więc i tym razem Kerroth osobiście wskazał szóstkę śmiałków . Byli pośród nich Iago , znany Łowca Czarownic , Leszko , Rycerz Słońca , pochodzący z dalekich stron wojownik , Leegun , Arcymag z Elfickich Krain oraz kilku innych mniej znanych Twierdzowiczów .

 Droga prowadząca do Schodów usłana była pułapkami i wypełniona niebezpieczeństwami . Prastare istoty zasiedlające te tereny nie miały inteligencji ani woli , ciała ich wypełniało zło i furia . Dla nich każdy był tylko pokarmem , czy był to ork , czy krasnolud , czy jakakolwiek inna rasa . Grupę prowadził doświadczony Iago - wiedział wszystko o technikach skradania się i nie omieszkał tej wiedzy wykorzystać . Przemykali pośród czerni i brązów Pustkowi , poruszając się od cienia do cienia . Zostawili swoje wierzchowce , kiedy jeszcze pradawna forteca była mglistym złudzeniem na horyzoncie . Atak każdego pomiotu Chaosu mógł zdradzić ich obecność , narażając na zdemaskowanie . Nie mogli sobie na to pozwolić . Kroczący na szpicy Iago wyczuwał delikatną , acz pulsującą furią obecność . Nie umiał jednak określić kierunku , z którego dochodziły go impulsy . Ścisnął mocniej swój poświęcony pistolet i ruszył w kierunku najbliższej jaskini . Wyziewy , które dotarły do jego nozdrzy mogły zabić lub conajmniej odurzyć mniej wprawnych wojowników . On jedynie skrzywił usta i wkroczył do zalanej mrokiem groty .
   
     To co tam ujrzał zmroziło go na krótką chwilę . Zbyt długą jednak , jak się okazało . Miejsce to zamieszkiwała istota nazywana Wrzeszczem . Nazwa ta pochodziła od umiejętności , w którą natura obdarzyła tego potwora - piorunującego i ogłuszającego pisku połączonego z krzykiem . Kiedy Iago odzyskał już koncentrację było za późno . Potwór leciał w kierunku śmiałka piszcząc donośnie , jednocześnie obnażając ogromne kły . Pierwszy cios mierzony był prosto w serce , jednak udało się go uniknąć . Za drugim razem Iago nie był już tak szybki . Machnięcie ogonem powinno pozbawić Łowcę głowy , ale ten zgrabnie uniknął ciosu . Gdy wydawało się , że niebezpieczeństwo zostało zażegnane , Iago potknął się , upuszczając swój ulubiony oręż - Pistolet Smoka - broń , która wiele razy ratowała go z opresji . Natychmiast sięgnął po rapier i podjął walkę . Jednak ta nie była równa . Potwór walczył na swoim terenie , z lekko oszołomionym przeciwnikiem pozbawionym w dodatku największego atutu . Jednak Iago nie poddawał się . Fechtował z wprawą swą bronią i odpierał ataki wroga . Starał się zbliżyć do upuszczonego pistoletu , jednak Wrzeszcz zorientował się w planach Łowcy . Ataki były coraz bardziej zaciekłe , Iago powoli tracił siły . W tyn momencie już tylko się bronił . - O bogowie , nie pozwólcie mi tak umrzeć - powiedział w myślach . I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki obok Niego stanął barczysty Leszko w swojej lśniącej - nawet w tak głębokiej pieczarze - zbroi . - Chyba przyda Ci się pomoc - rzucił , mrugając porozumiewawczo . Potwór stracił przewagę i tym razem to on musiał odpierać ataki . Leszko chronił się i towarzysza ogromną tarczą wyposażoną w czarodziejskie talizmany . Stwór uderzał raz za razem , z coraz większą wściekłościa , ale nie robiło to żadnego wrażenia na rycerzu ani tarczy . Leszko silnym uderzeniem pozbawił potwora lewego oka . Przerażający ryk poniósł się po całej jaskini . Wrzeszcz cofnął się brocząc silnie krwią . Zbierał się na ostateczną szarżę i gdy już pomknął w kierunku śmiałka , pieczarą wstrząsnął silny wybuch . To Pistolet Łowcy załadowany świętym pociskiem opuścił lufę . Mgnienie oka później dosięgnął bestii wyrywając jej kawałek mózgu . Stwór padł bezładnie w kałuży własnej krwi .

- Niezła pukawka , co? - rzucił Iago .
 - Co??!! - krzyknął Leszko , najwyraźniej mając problemy ze słuchem .
- MÓWIĘ NIEZŁA PUKAWKA - powtórzył Łowca .
- Jaka truskawka? - zdziwił się Leszko . Łowca tylko głośno westchnął i pokazał kompanowi drogę wyjścia . Rozumiał , że nieprzyzwyczajonemu rycerzowi huk odebrał słuch , choć tylko na jakiś czas . Ruszyli w kierunku wyjścia . Tam już czekała na nich pozostała czwórka .
 - Zabawiliście się ? Możemy ruszać - naglił Leegun .
-  Jaka kusza ??!! - zapytał znów Leszko .
- A temu co się stało - zdziwił się Arcymag .
- Długa historia , opowiem innym razem - powiedział Iago machając ręką .

Drużyna ruszyła dalej . Wszyscy wiedzieli , że odgłosy walki mogły zwrócić uwagę jakichś nieprzychylnych istot , ale grota dość dobrze wyciszyła hałas . Mimo to , woleli trzymać się z dala od głównych dróg i szli pośród licznych w tych okolicach urwisk skalnych . Forteca z małego punktu na horyzoncie urosła już do wielkości ludzkiej pięści , a pozostała część drogi upłynęła spokojnie . Nie niepokojeni przez żadne stwory śmiałkowie dotarli do małego portalu . - To tutaj - rzekł Leegun - czuję ogromną , złą moc płynącą z tego przejścia . - Na co więc czekamy - rzucił Leszko , którego słuch wrócił do normy - wchodzimy !

      Wszyscy posłuchali Rycerza Słońca i przeszli przez portal . Po drugiej stronie uderzył ich zapach śmierci i zakrzepłej krwi , płynący z każdego kąta tego miejsca . Niezliczone rzesze ludzi spotkały tu swój koniec w najstraszliwszych męczarniach . Niektórzy mówili , że zginęło tu więcej istot niż we wszystkich wojnach Imperium . Patrząc na oblepione krwią i ludzkimi pozostałościami , trudno się było nie zgodzić . Iago znów stanął na czele grupy wodząc wzrokiem po pomieszczeniu . Nie znalazł nic , co mogłoby być niebezpieczne , więc ruszyli dalej . Stąpali ostrożnie , aby nie czynić zbyt dużo hałasu . Każdy nieprzemyślany krok mógł sprowadzić na nich zagładę . Z głębi fortecy dobiegały ich co jakiś czas okrzyki nieopisanego bólu . Kolejny nieszczęśnik zakończył żywot na jednym z wymyślnych urządzeń tortur . Nie byli tu jednak , aby ratować pojedyncze istoty . Ich celem był przywódca podłych istot zamieszkujących te tereny . Kaarn Unicestwiacz , największy rzeźnik . Byli gotowi . Im głębiej zapuszczali się w nieznane , tym gorsze przeczucie zaczęły im towarzyszyć . Sielankę przerwał patrol Bestii Gora , który w sile trzech zaskoczył śmiałków . To , że nie mieli szans wiadomo było od początku , ale w przeciwieństwie do swoich krewniaków z innych krain , te potwory nie znały strachu i nawet nie próbowały uciekać . W ich ślepiach płonęła nienawiść i furia . Ich ataki były prawie samobójcze . Pojedynek zakończył się szybko , jednak miał to być dopiero przedsmak tego , co czekało na grupę dalej . Powietrze stawało się coraz cięższe i coraz bardziej przepełnione zapachem krwi . Mijali niezliczone postacie nabite na pal , rozdarte w strzępy lub "po prostu" zwisające z sufitu . Widzieli w swym życiu wiele , ale obrazy , które tu poznali mogły wielu doprowadzić do szaleństwa .



Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 15, 2009, 12:41:59 AM
Schody Bastionu cz.2

- Niech się w końcu pokaże ten $#$# - zaklął Leszko .

    I w tym momencie tego pożałował . Ze wszystkich zakątków spoglądały teraz na nich setki czerwonych od krwi oczu . Płonął tam gniew . Chwilę później ryk , który wykradł się z wielu gardeł zaalarmował całą fortecę . W kierunku grupy ruszyły wszelkiej maści potwory , od dzikich świń , przez Bestie Chaosu aż po ogromne centaury dzierżące w swych potężnych łapach topory .

- Leszko , Ty idioto - krzyczał Iago pchając towarzyszy w kierunku najbliższej komnaty .
- Co ja znowu zrobiłem ? - dziwił się rycerz .

 Schronili się w małym pomieszczeniu przypominającym zbrojownię . Na wszystkich
ścianach wisiały bronie . Nawet na stojakach było jej pełno .

- Szybko , pomóżcie mi - rozkazywał tonem nie znoszącym sprzeciwu Łowca .

Towarzysze nie czekając ani chwili zaczęli zdejmować broń , próbując zaryglować drzwi .

- Teraz to dopiero zaczęły się schody - rzucił z głupawym uśmieszkiem Leszko , jednak nikomu nie było do smiechu .  Rycerz zdążył umieścić ogromny dwuręczny topór za uchwytem , kiedy śmiałkowi poczuli ogromne uderzenie w zakmnięte wrota . To bestie napierały z wielką siłą . Grupa dzielnie odpierała napór , jednak wiadomo było , że w ten sposób nie powstrzymają wrogów zbyt długo .

 - Potrzebny nam plan - wrzasnął Iago - ktoś ma jakies pomysły ?  Odpowiedziała mu cisza . Tumult za drzwiami zrobił się nieziemski , ryki narastały .

 - Nie wytrzymamy już zbyt długo - krzyknął Leegun , ale nikt go nie usłyszał .

      Nagle powietrzem wstrząsnął nieziemski , przeciągły ryk , po którym nastąpił spokój . Tupot kopyt poniósł się po korytarzu . I zaległa grobowa cisza , przerywana jedynie odległymi , ciężkimi krokami . Zdecydowali się odryglować drzwi i wyjrzeć na zewnątrz . To co zobaczyli bardzo ich zaskoczyło . Korytarz był pusty , nie licząc porozrzucanego tu i ówdzie uzbrojenia , które najwidoczniej zgubili prześladowcy .

 - Co ich tak wystraszyło? - zdziwił się Leszko .

 W odpowiedzi na jego pytanie usłyszeli raz jeszcze mrożący krew w żyłach ryk , tym razem z komnaty obok . Stał tam ogromny , conajmniej 3metrowy minotaur . Dzierżył w łapach wielki topór poznaczony gdzieniegdzie runami mocy . Zerkał na nich wielkimi oczyskami i wciągał w nozdrza ich zapach strachu .
Szarża w jego wykonaniu mogła wywołać przerażenie . Całe pomieszczenie drżało od jego kopyt . Leszko przytomnie nadstawił tarczę chroniąc swoich towarzyszy . Potwór wybił dziurę w tarczy , nie zranił jednak rycerza . Rozpoczęła się śmiertelna walka . Inkantacje mieszały się ze szczękiem broni i porykiwaniem Tharignana . Leszko jako najsilniejszy z całej grupy przyjmował ciosy , reszta starała się wyrządzić wielkiemu cielsku potwora krzywdę , jednak nawet świete kule Iago czasem odbijały się od potwora .

       Walka trwała już dłuższą chwilę i śmiałkowie zdobyli przewagę . Tharignan jednak miał coś w zanadrzu . Przeciągły świst przywołał na miejsce bitwy ogary , które natychmiast przyłączyły się do walki po stronie swojego pana . Jednak nawet one nie mogły już wiele zdziałać . Padały jeden po drugim , aż nie ostał się żaden . Ich pan również podzielił ten sam los . Ostateczny ryk rozdarł powietrze  , a stwór z wielkim hukiem uderzył o ziemię . Po wojownikach widać było ogromne zmęczenie . Byli zbyt wycieńczeni , by się cieszyć . A w dodatku musieli ruszać dalej , gdyż w każdej chwili stwory wystraszone obecnością czempiona mogły wrócić . Zanim ruszyli dalej Iago zobaczył coś lśniącego w pobliżu powalonego olbrzyma . Były to sporych rozmiarów rękawice w kolorze krwistej czerwieni . Leszko również zobaczył przedmiot , którym okazały się być Rękawice Krwawego Lorda . Ubiegł Łowcę i wziął je bliżej . Po chwili rękawice były na dłoniach rycerza .

 - Pasują jak ulał - rzucił .

    Pozostali tylko pokiwali głowami . Grupa ruszyła dalej . Nie napotkali na drodze ku wielkim wrotom prawie żadnego oporu . Większość mieszkańców była jeszcze zbyt oszołomiona pojawieniem się Tharignana . Jedynymi obrońcami głównego portalu były Bestie Gora , lecz po wcześniejszych doświadczeniach grupa rozbiła ich w pył w mgnieniu oka .

    Droga do Kaarna Unicestwiacza stała otworem . Leszko pierwszy ruszył w kierunku ich celu podróży . Po chwili zniknął w mrugającym portalu . Reszta grupy podążyła za rycerzem . oczom ich ukazały się wielkie schody , prowadzące do wyższych kondygnacji , pokryte - tak jak wszystko w tym miejscu - krwawą posoką . Zaczęli powolną wspinaczkę , lecz szło im to dość ciężko . Walki , które do tej pory
stoczyli wyczerpały ich siły ,a nie osiągnęli jeszcze zamierzonego celu .

      Na pierwszej kondygnacji napotkali lekki opór , jednak nie było to wyzwanie godne tych wojowników . Po przestępieniu bramy ujrzeli stos czaszek pośrodku placu . Po lewej stronie ujrzeli zapierające dech w piersiach widoki Pustkowii Chaosu , o dziwo skąpanych w ostatnich promieniach rzadko goszczącego tu słońca . Podeszli do podejrzanej konstrukcji i odkryli wagę pośrodku .

- Wygląda , jakby czegoś tu brakowało - rzekł ze znawstem Leegun .
- Ale czego ? - zapytał Iago .

   Rozpoczęli poszukiwania wokół stosu . nie znaleźli jednak niczego . Leszko odszedł kawałek dalej i wzrok jego spoczął na wielkiej czaszce , która - ze względu na swoje rozmiary - nie mogła należeć do człowieka .

- Hej , patrzcie co tu znalazłem - krzyknął Rycerz .

     Zamiast odpowiedzi ujrzał swoich towarzyszy pędzących w Jego kierunku z wyrazem ogromnego przerażenia na twarzy .

 - Co do cho... - nie skończył zdania , gdyż coś uderzyło go z wielką mocą w plecy .

    Upadł wypuszczając z rąk swój magiczny miecz . Gdy obrócił się na tyle , by dojrzeć co go powaliło zamarł z trwogi . Zobaczył wielką skrzydlatą bestię uzbrojoną w szpony długości ludzkiej ręki . W ostatniej chwili uniknął śmiertelnego ciosu . Iago oddał kilka strzałów w kierunku monstrum , nie zrobiły jednak zbyt dużego wrażenia . BYł to strażnik czaszek , pradawny stwór , który miał bronić swego trofeum za każdą cenę . Magowie w drużynie przygotowywali bojowe zaklęcia , gdy Leszko próbował wstać . W końcu sztuka ta mu się udała i rozpoczęli kolejny tego dnia pojedynek . Stwór miotał się i uderzał wielkimi skrzydłami , jednak rycerz robił dobry użytek ze swojej wysłużonej tarczy . Kolejne ciosy spadały na skrzydlatą bestię , by za którymś uderzeniem przebić ją na wylot . Krew spłynęła po skąpanej w słońcu posadzce .

- Nie ma czasu do stracenia - rzucił Leegun - Mrok dodaje im sił . Musimy się spieszyć !

    Iago wziął do ręki upuszczoną przez towarzysza czaszkę .

- Chyba wiem , co z tym zrobić - powiedział i osadził czerep na wadze .

    Ta skrzypnęła cicho i uruchomiła mechanizm . Po chwili brama w odległym końcu tarasu ustąpiła i otworzyła im dalszą drogę . Ruszyli pospiesznie mając w pamięci słowa Arcymaga . Słońce powoli zlewało się z horyzontem dając ciemnopomarańczową barwę i wywołując wrażenie wszechogarniającego pożaru . Rzeczywiście grunt zaczął palić im się pod nogami . O dziwo kolejne piętra były dosłownie puste . Grupie towarzyszyło jedynie dziwne brzęczenie , które zdawało się narastać z każdym pokonanym stopniem . Odór śmierci bił już teraz z każdego kąta . Wiedzieli , że zbliżają się do kresu swojej podróży . Stanęli przed ogromnym portalem , wybudowanym dla gigantów .

- To tutaj - rzekł Leegun , a jego głos wydawał się łamać .

Nie sposób było nie poczuć atmosfery grozy wokół tego miejsca .

- Dokończmy , cośmy zaczęli - rzucił Iago i cała szóstka weszła w portal .

   Kaarn Unicestwiacz wydawał się pozostawać w stanie uśpienia . Jednak życie - o ile tak to można nazwać - wciąż było w tej ogromnej postaci . Jego miarowy oddech poruszał krwistoczerwonym napierśnikiem . I choć oczy miał zamknięte , to w umysłach śmiałków wciąż brzmiały jego słowa :

 - ZGINIECIE!!

 Po drodze na szczyt omówili oni szczegóły walki i każdy dostał wytyczne . Od ich wykonania mógł zależeć los całej szóstki . Powoli zbliżali się do Lorda wciąż kontrolując teren wokół . Mimo okrutnej aury Potwora , musieli spiąć się w sobie i podejść jak najbliżej . Nagle oczyska Monstrum otworzyły się , a z jego gardzieli wydostał się najbardziej przerażający ryk , który wystraszyłby umarłego . Bohaterowie cofnęli się o krok , jednak byli na to gotowi i już po chwili zaczęli wykonywać skomplikowany plan Iago . Polegał on na tym , aby Lord skupił się jak najbardziej na dobrze opancerzonym Leszku , a reszta miała go wspomagać siłą ognia i mocą leczniczą . Plan prosty , lecz przy takim wrogu wszystko mogło pójść nie tak . I poszło .

    Kaarn ruszył na zaskoczonego Kapłana Run stojącego z tyłu i ciosem ogromnym toporem pozbawił go życia .

- Ups! - przytomnie zauważył Iago .

 Walka rozgorzała na dobre . Skład pomniejszony o jednego medyka walczył zaciekle , jednak z każdą chwilą ubywało im sił , a przybywało ran . Każdy był na granicy wyczerpania . Słońce już niemalże zniknęło za horyzontem odzwierciedlając stan walczących . Ich życie miało niedługo zgasnąć jak ta gwiazda . I znów los uśmiechnął się do śmiałków . Potwór próbując wyprowadzić cios uderzył w kamiennym filar wywołując małą katastrofę . Kamienie posypały się gradem na Kaarna całkowicie go przysypując .

      Wojownicy odetchnęli z ulgą . Udało się ukończyć misję i pozostać w jednym kawałku ... No przynajmniej większości .

- Musimy go pochować - rzekł Leegun - chociaż tyle możemy dla Niego zrobić .
 - Nie ma czasu - odparł Iago - jego sługusy za chwile tu będą .

      Gdy tak kłócili się nie zwrócili uwagi na jeden mały element . Kupka gruzu leżąca przed nimi zaczęła się ruszać , by po chwili rozpaść się w pył w wielkim wybuchu . Kaarn nosił ślady poważnych obrażeń , a jeden z jego toporów był zniszczony , ale wciąż stanowił zagrożenie . Walka wybuchła ponownie , a Unicestwiasz walczył z coraz większym wigorem , zyskując siły z każdą chwilą mroku . Kaarn machnął toporem w kierunku Leszka . Rycerz sparował cios , lecz jego siła wyrwała mu tarczę z rąk i powaliła go na ziemię . Leżał teraz bezbronny na posadzce . Lord szykował się do ostatecznego uderzenia . Podniósł topór wysoko , by rozpłatać Leszka na dwoje .

    W tym momencie dało się słyszeć huk i salę wypełniło jasne światło . Kaarn został przez nie wypełniony , aby przy akopaniamencie eksplozji rozpaść się na milion kawałków . Iago stał pewnie w swojej pozycji bojowej , chowając pistolet do kabury .

- Nie ma za co - rzucił w kierunku rycerza .
- Nie mogłeś nam o tym powiedzieć wcześniej - obruszył się Leegun - Czułbym się o wiele bezpieczniej wiedząc , że to potrafisz .
 
    Jednak nie było czasu na dyskusje . Wojownicy przeszukali pomieszczenie i znaleźli duży skład magicznego złota .

    - Wykuję sobie z niego napierśnik - powiedział Leszko - przyda się w walce z Chaosem .

    Drużyna zmówiła modlitwę za poległego towarzysza i ruszyła w kierunku portalu . Bez przeszkód dotarła do wyjścia i skierowała się w stronę obozowiska Imperium . Byli wykończeni , zapadła już głęboka noc , ale odczuwali doniosłość swoich dokonań . Ostateczny szturm na Stolicę Chaosu był bliski .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Xabbu on March 18, 2009, 06:28:18 PM
Super. Wlasnie skonczylem czytac. :-o tego rp nie dalo sie ressnac?;-)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 19, 2009, 12:00:23 PM
no wlasnie nie , bo za dlugo lezal i doszlo do denaturyzacji bialka (czyt.respawn wcisnal ;) ) ... pozdro


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Iago on March 19, 2009, 01:15:28 PM
Hehe. No dobra, póki co mogę się jeszcze pokazać w przyzwoitym towarzystwie...

BTW: dzięki za dodanie akapitów itp. - wall of text nie idzie czytać :)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Bjarni on March 29, 2009, 11:49:36 PM
Mam nadzieje yacah, że się nie obrazisz, ale Xabbu chciał się pochwalić Twoim dziełem kronikarskim z innastrancami. Oni po polsku ni w ząb, więc pozwoliłem sobie przetłumaczyć pierwszy fragment. Jeśli nie masz nic przeciwko, to będę kontynuował z następnymi...

Night slightly passed into oblivion and sun brightened the roofs of the nearby buildings with reddish light of the morning. Thought the time was young the drill place was crowded and loud voices drowned out the cockcrow welcoming the new day. Sounds of incantations mixed here with clang of weapons creating specific, overwhelming tumult. Every one could practice here nevertheless they were green recruits, masters of their class or famous heroes surrounded by the almost divine glory. It was Twierdza, the small piece of land where all races created the specific commonwealth of equal themselves men, dwarfs or elves. Yes, the spirit of this community seemed to soak through the walls making the place unbreakable. Kerroth, the noble Wizard of the Order of Fire, was the spiritual leader of those people. Having the vast knowledge and esteem he won support of many who became his followers seeking the good and justice, wanting to sacrifice their lives in never ending fight to bring the terror of Chaos to an end. They created the bastion that became the home of elite unit among free peoples of Old World and the gossips about this happy and courageous fellowship spread around the distant mines of World Edge Mountains, cities of Empire or green forests of Ulthuan , bringing more and more free men willing to join them.


The specific atmosphere, almost perceptible like it was hovering in the air, announced that it was the day of exam.
‘Welcome my friends!’ said Kerroth greeting all who gathered on the main square.
‘Hullo Hegemon!’ shouted the crowd with sneeringly.
‘Today we will practice our cooperation on the battlefield’ continued the Leader. ‘I will split you into the six man squads that will be the basis of our force and will help to maintain command while in fight. Every group will get the sturdy warriors that will withstand any attack, nimble rangers capable to engage the enemy from distance and noble wizards to restore your strength weakened in combat’. These words confused the listeners, especially warriors who could hardly imagine it especially when confronted with attempts made in the past that brought only chaos and disorder in the lines. This however was to be changed now.

‘My noble friend, Thoern, Priest of the Runes, please step forward’. The small figure emanating with great power emerged from the darkness of the corridor helping himself with great staff that saw many skirmishes and battles. The murmur arose over the crowded square. Everybody knew this fellow but only few realised his real power. Thoern casted the glance over gathered and the might of his  gaze forced the silence. Even the most insubordinate younglings did not risk the attention of the priest. The gossips passed among them said how fearless and furious the priest was for his enemies but also how powerful was his help to the fallen brothers in arms. Thoern took deeper breath and said:

‘Warriors, today we will start to practice the fight in bigger group called the war band. It will be divided into a four smaller groups that must be an united and strong to stand fast on the battle field’. Although this seemed strange to the gathered the warriors treated Thoern with great honour and followed the orders to create selected groups. Though it didn’t look good at beginning, when the sun was lying low on the horizon the small smile arouse on Thoern’s face. ‘We can still forge them into men’ he thought.

Meanwhile in the other part of the drill square the fierce discussion erupted between Tarell, the elven arch mage who started to argue about the tactical advantages of her skills with war priest Klinkerhoffen. Both were seasoned soldiers already experienced in fight but still discussion was becoming hotter and hotter with every minute. Some time ago Tarell said that the lessons of High Elven Mages was more precious and helpful than the education in the Monasteries of War where practiced the war priest. The discussion was nearing the dangerous point when Kerroth emerged.
He did not like by any means any argues between his friends and knew how big input both had in keeping them alive when facing forsaken servants of Destruction. Both Tarell and Klink had to face leader personally and face the calm but firm reprimand. As both thought they’re the winners of the dispute, they shook their hands and went back to practice skills.

That was one of the (un)common days in Twierdza, where everyone could wander among its wall but was also free to leave them to enjoy the dangers of lone adventures or travel in groups in search for glory against servants of Chaos or look for treasures in the deeps of remote places in some forsaken corner of the world. Yes, we were free to wander on our own, but when the greater need came our fates crossed and we walked together answering Kerroth's call. Nobody needed any remembrance what influence it had on us and our future, no one had to say a word about that, because we all owe our lives to ... us .


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: yacah on March 30, 2009, 12:03:52 PM
ależ proszę bardzo :) jeśli sądzisz , że warto ... ;)


Title: Re: Opowiadanie :)
Post by: Bjarni on March 30, 2009, 02:58:47 PM
ależ proszę bardzo :) jeśli sądzisz , że warto ... ;)

Skoro Xabbu zarzucił linkiem na warhammeralliance, to przydałoby się udostępnić po angielsku, coby potem nie było skamłania, że któryś tam się polskiego nie uczył :D