dosyć naciągana teoria
Jedyny III-erowy hobbit, którego można posądzić o słuchanie opowieści spisanych w quenya i rozumieniu ich (!) to Bilbo - potomków jak wiadomo brak.
Sporo od wuja nauczył się Frodo ale nawet jego znajomość sindarinu byla dość słaba. Potomków brak.
Merry i Pippin ...
W trakcie wyprawy bardziej zainteresowaniu spiżarnią Sarumana niż pogłębianiem wiedzy, do czego zresztą sami się przyznają
Po powrocie praktycznie całe swoje życie spędzili w Shire - Brak więc możliwości studiowania szlachetnego języka i przekazania wiedzy potomkom.
Pozostaje Sam, który był zbyt rozsądnym hobbitem żeby zawracać sobie głowę nauką języków
Byłoby to jednak za proste jak na twórczość Profesora żeby w tym miejscu zakończyć rozważania - jak diabełek z pudełka wyskakuje nam Elanor
Imię kwieciste a jednocześnie przez jakiś czas dwórka Arweny w Gondorze. Jest więc szansa, że córka Sama właśnie tam nauczyła się języka ale ... ale czy to zbyt naciągane?
W końcu nawet w Rivendell Elfy używały sindarinu, tym bardziej w Gondorze nie spodziewałbym się zmiany na quenya a raczej na wspólny. Pozostaje jednak pole do dalszych rozważań